Dziękuję wam za to, że tak długo ze mną wytrzymaliście.
W podzięce, rozdział piąty :
____________
Rozdział
5
Zofia
Nienawidzę alkoholu.
Tak mogłabym idealnie podsumować tą cudowną imprezę urodzinową mojej koleżanki.
Gdy tylko przekroczyłam próg domu Ady od razu uderzył mnie swąd piwa i wódki.
Do tego gdzie bym nie spojrzała gryzł mnie widok pijanych nastolatków.
Odsunęłam się z odrazą gdy jakaś pijana blondynka o mało co nie zwymiotowała na
buty mojej mamy. Nie bardzo rozpoznając nowe wnętrze miejsca imprezy za pomocą
prób i błędów w końcu odnalazłam jej pokój, gdzie jak się spodziewałam znajdę
moich przyjaciół. Na szczęście nie byli w stanie upojenia alkoholowego, no może
poza Sylwią, której parę lat temu nadaliśmy ksywkę, idealnie oddającą jej
umiłowanie picia.
- Shake, słońce. Jak ty wyglądasz? – mruknęłam podchodząc do niej.
Była wysoką brunetką o dużych, szarych oczach, które dzięki sporej dawce
imbirowego piwa świeciły teraz jak dwie żarówki. Jak na swój wiek, podobnie do
mnie nie miała dużych piersi, co nadrabiała cudownymi, długimi włosami. Były
naturalne, a przez to, że prawie nigdy ich nie podcinała dosięgały teraz niemal
do pasa. Ubrana była w czarną mini i białą bokserkę. Miniówkę „podtrzymywały”
ozdobne szelki a na nogach miała czarne conversy.
Tak, wyglądała szałowo.
- Uchlała nam się zanim impreza zdążyła się dobrze rozkręcić – oznajmiła Ada,
jubilatka.
Ona również była ładna. Grube, sięgające połowy pleców czarne włosy upięła w
kok i tylko pojedynczy kosmyk zdobił teraz jej twarz. Miała nałożony lekki
makijaż z pewnością zrobiony przez Aśkę. Całość idealnie dopełniała niebieska
sukienka, obcisła w talii i rozchodząca się na biodrach. Jej objętość
utrzymywało mnóstwo falbanek pod spodem a dość spory biust sukienka z pewnością
uwydatniała.
W pokoju znajdowały się oprócz nas trzech jeszcze dwie osoby. Aśka, moja
najlepsza przyjaciółka i jej starszy brat, Kuba.
Nie podobała mi się jego obecność. Nie byłam w ogóle pewna co robi na
urodzinach jednej z moich przyjaciółek.
Otóż Kuba był moim eks.
Znałam go niemal od dziecka, gdyż zawsze dokuczał mi i Asi. Gdy tylko
osiągnęliśmy nastoletni wiek głupia, dziecięca nienawiść przerodziła się w
beztroski flirt aż w końcu pewnego dnia mogliśmy spokojnie powiedzieć, że
jesteśmy parą. Nie byłam pewna czy ten związek opierał się na miłości, czy może
raczej rozsądku. Dlatego też nie zdziwiłam się gdy pewnego dnia zobaczyłam go z
inną. Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Na drugi dzień opowiedziałam mu o
tym i doszłam do wniosku, że możemy załatwić to pokojowo. Zerwanie odbyło się
więc bez płaczu czy czegokolwiek innego. Od tego czasu nie rozmawialiśmy ze
sobą za często, a jeśli nawet było to chyba tylko po to, by zachować jakieś
pozory.
Kuba był starszy od nas jedynie o rok, więc w sumie nie powinnam się dziwić, że
tu jest a jednak zdążyłam posłać niższej ode mnie Asi kilka pytających
spojrzeń. Ta tylko wywróciła oczami udając, że nawet tego nie zauważyła.
Zamiast tego zajęta była poprawianiem swoich blond włosów, które po
przejechaniu prostownicą rozpuściła, by bezwładnie opadały na ramiona. Przy
końcówkach już zaczynały się kręcić, jednak nie chciałam jej tego mówić, by nie
zepsuć jej i tak już pewnie nadszarpniętego humoru.
Bowiem całą tą imprezę samodzielnie zaplanowała i zorganizowała. Nie
spodziewała się, że to wszystko potoczy się tak jak potoczyło. Co jakiś czas więc
mruczała coś w stylu „Nie tak miało być” albo „Cholerni alkoholicy” …
- Jak to uchlała? – jęknęłam klękając obok niej. Siedziała na podłodze, oparta
o łóżko Ady. Kątem oka zerknęłam na wszystkich po kolei naumyślnie omijając
spojrzeniem Kubę.
- Po prostu. Wzięła flaszkę, zamknęła się w łazience i zaczęła pić –
odpowiedziała Asia. – To chyba oczywiste, no nie? Jak inaczej miałaby to
zrobić?
Wywróciłam oczami biorąc głęboki oddech.
- Spytam inaczej. Dlaczego się spiła? – warknęłam cicho po czym przeniosłam
wzrok na Sylwię. – Shake?
- Wyprowadzamy się – powiedziała po chwili wahania wciąż patrząc w pustkę. – W
sierpniu. Od nowego roku będę się uczyć w nowej szkole.
- Co? – spytaliśmy wszyscy jednocześnie. Nawet Kuba był w szoku, mimo, iż on i
Sylwia nie mieli ze sobą zbyt częstego kontaktu.
- Czemu mówisz nam to dopiero teraz?
To Ada zadała pytanie. Mimo łez w oczach zachowała kamienną twarz, podczas gdy
my pewnie wyglądaliśmy jakbyśmy mieli zaraz pójść na stracenie.
- Dowiedziałam się zaraz przed wyjściem. Rodzice nie chcieli nic mówić, dopóki
nie będą pewni. Tata dostał pracę pod Warszawą. To dla nas idealna szansa.
Dostanie większą pensję, w końcu wyjdziemy z długów. Będziemy mieli pełny
kontakt z Marceliną, bez konieczności ciągłego dojeżdżania tak wiele
kilometrów.
Marcelina była siostrą Sylwii. Miała zaledwie 13 lat a już wykryto u niej raka
płuc. Była bardzo podobna do mojej przyjaciółki, jednak ze względu na częste
chemioterapie teraz wyglądała jak obcy człowiek. Kiedyś pojechałam z Sylwią do
Warszawy, żeby ją odwiedzić. Nigdy nie zapomnę tego dnia. Do jej delikatnego i
wiotkiego ciała było podłączone tak wiele różnych rurek i urządzeń. Wiedziałam,
że tylko to podtrzymywało ją przy życiu. Zamiast długich, brązowych włosów
miała na głowie czerwoną chustkę a szare oczy już dawno straciły ten cudowny,
młodzieńczy blask. Sylwia siedziała obok niej trzymając ją za rękę a ja nie
wiedziałam gdzie patrzeć, żeby się przy niej nie rozpłakać.
Nigdy nie płakałam. Uważałam to za ujmę na honorze, człowiek tracił godność
płacząc przy kimś.
A jednak wtedy czułam łzy w oczach, wiedziałam, że w każdej chwili mogą opuścić
powieki. I wtedy ta młoda, chora dziewczyna, którą to ja i Sylwia powinnyśmy
pocieszać powiedziała coś, co pewnie będę wspominać do końca życia.
„Nie płacz nade mną. Jak już umrę, chcę
żebyście wspominali mnie z uśmiechem na ustach a nie łzach w oczach.”
Słowa były dla niej czymś tak trudnym, że sam fakt, iż włożyła tyle wysiłku
by mi to powiedzieć sprawił, że po prostu wybiegłam z sali by w łazience zacząć
płakać.
Tak chciałam zrobić też teraz. Wybiec i zaszyć się gdzieś by samej wypuścić
kilka łez, co było dla mnie i tak czymś dziwnym.
Zamiast tego zrobiłam natomiast coś zupełnie innego.
- To nie jest jeszcze powód do płaczu – oznajmiłam wstając. Pociągnęłam za sobą
spitą Sylwię i ruszyłam do wyjścia z pokoju. – Wyprowadzasz się w sierpniu.
Mamy czerwiec. Dlatego teraz zejdziemy na dół i będziemy się świetnie bawić
tak, jakby to była jedna z wielu imprez jakie nas jeszcze w życiu czekają. Schlejemy
się jak świnie a potem zaszyjemy się gdzieś i w ciszy oraz spokoju zaczniemy
użalać się nad swoim beznadziejnym życiem.
Wszyscy oprócz Sylwii posłali mi przerażone spojrzenia.
- Ja się piszę – powiedziała po chwili Asia podchodząc do drzwi. Za nią ruszył
Kuba. Tylko Ada wciąż siedziała na łóżku.
W końcu z pewnym wahaniem wstała i podeszła do nas.
- Spijcie mnie tak, żebym zapomniała jak się nazywam – mruknęła wychodząc.
Sylwia była jej najlepszą przyjaciółką, i to ona rok temu postawiła ją na nogi
gdy jej chłopak zginął w wypadku samochodowym. Teraz po części traciła kolejną
bliską jej osobę.
Tak więc wszyscy zeszliśmy na dół do gości i tańcem, alkoholem oraz różnymi
grami sprawiliśmy, że rzeczywistość odeszła gdzieś w dal.
______________
Proszę o komentarze :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz