wtorek, 7 sierpnia 2012

Rozdział 5

Dziękuję wam za to, że tak długo ze mną wytrzymaliście.
W podzięce, rozdział piąty :

____________

Rozdział 5
Zofia
Nienawidzę alkoholu.
Tak mogłabym idealnie podsumować tą cudowną imprezę urodzinową mojej koleżanki.
Gdy tylko przekroczyłam próg domu Ady od razu uderzył mnie swąd piwa i wódki. Do tego gdzie bym nie spojrzała gryzł mnie widok pijanych nastolatków.
Odsunęłam się z odrazą gdy jakaś pijana blondynka o mało co nie zwymiotowała na buty mojej mamy. Nie bardzo rozpoznając nowe wnętrze miejsca imprezy za pomocą prób i błędów w końcu odnalazłam jej pokój, gdzie jak się spodziewałam znajdę moich przyjaciół. Na szczęście nie byli w stanie upojenia alkoholowego, no może poza Sylwią, której parę lat temu nadaliśmy ksywkę, idealnie oddającą jej umiłowanie picia.


- Shake, słońce. Jak ty wyglądasz? – mruknęłam podchodząc do niej.
Była wysoką brunetką o dużych, szarych oczach, które dzięki sporej dawce imbirowego piwa świeciły teraz jak dwie żarówki. Jak na swój wiek, podobnie do mnie nie miała dużych piersi, co nadrabiała cudownymi, długimi włosami. Były naturalne, a przez to, że prawie nigdy ich nie podcinała dosięgały teraz niemal do pasa. Ubrana była w czarną mini i białą bokserkę. Miniówkę „podtrzymywały” ozdobne szelki a na nogach miała czarne conversy.
Tak, wyglądała szałowo.
- Uchlała nam się zanim impreza zdążyła się dobrze rozkręcić – oznajmiła Ada, jubilatka.
Ona również była ładna. Grube, sięgające połowy pleców czarne włosy upięła w kok i tylko pojedynczy kosmyk zdobił teraz jej twarz. Miała nałożony lekki makijaż z pewnością zrobiony przez Aśkę. Całość idealnie dopełniała niebieska sukienka, obcisła w talii i rozchodząca się na biodrach. Jej objętość utrzymywało mnóstwo falbanek pod spodem a dość spory biust sukienka z pewnością uwydatniała.
W pokoju znajdowały się oprócz nas trzech jeszcze dwie osoby. Aśka, moja najlepsza przyjaciółka i jej starszy brat, Kuba.
Nie podobała mi się jego obecność. Nie byłam w ogóle pewna co robi na urodzinach jednej z moich przyjaciółek.
Otóż Kuba był moim eks. 
Znałam go niemal od dziecka, gdyż zawsze dokuczał mi i Asi. Gdy tylko osiągnęliśmy nastoletni wiek głupia, dziecięca nienawiść przerodziła się w beztroski flirt aż w końcu pewnego dnia mogliśmy spokojnie powiedzieć, że jesteśmy parą. Nie byłam pewna czy ten związek opierał się na miłości, czy może raczej rozsądku. Dlatego też nie zdziwiłam się gdy pewnego dnia zobaczyłam go z inną. Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Na drugi dzień opowiedziałam mu o tym i doszłam do wniosku, że możemy załatwić to pokojowo. Zerwanie odbyło się więc bez płaczu czy czegokolwiek innego. Od tego czasu nie rozmawialiśmy ze sobą za często, a jeśli nawet było to chyba tylko po to, by zachować jakieś pozory.
Kuba był starszy od nas jedynie o rok, więc w sumie nie powinnam się dziwić, że tu jest a jednak zdążyłam posłać niższej ode mnie Asi kilka pytających spojrzeń. Ta tylko wywróciła oczami udając, że nawet tego nie zauważyła. Zamiast tego zajęta była poprawianiem swoich blond włosów, które po przejechaniu prostownicą rozpuściła, by bezwładnie opadały na ramiona. Przy końcówkach już zaczynały się kręcić, jednak nie chciałam jej tego mówić, by nie zepsuć jej i tak już pewnie nadszarpniętego humoru.
Bowiem całą tą imprezę samodzielnie zaplanowała i zorganizowała. Nie spodziewała się, że to wszystko potoczy się tak jak potoczyło. Co jakiś czas więc mruczała coś w stylu „Nie tak miało być” albo „Cholerni alkoholicy” …
- Jak to uchlała? – jęknęłam klękając obok niej. Siedziała na podłodze, oparta o łóżko Ady. Kątem oka zerknęłam na wszystkich po kolei naumyślnie omijając spojrzeniem Kubę.
- Po prostu. Wzięła flaszkę, zamknęła się w łazience i zaczęła pić – odpowiedziała Asia. – To chyba oczywiste, no nie? Jak inaczej miałaby to zrobić?
Wywróciłam oczami biorąc głęboki oddech.
- Spytam inaczej. Dlaczego się spiła? – warknęłam cicho po czym przeniosłam wzrok na Sylwię. – Shake?
- Wyprowadzamy się – powiedziała po chwili wahania wciąż patrząc w pustkę. – W sierpniu. Od nowego roku będę się uczyć w nowej szkole.
- Co? – spytaliśmy wszyscy jednocześnie. Nawet Kuba był w szoku, mimo, iż on i Sylwia nie mieli ze sobą zbyt częstego kontaktu.
- Czemu mówisz nam to dopiero teraz?
To Ada zadała pytanie. Mimo łez w oczach zachowała kamienną twarz, podczas gdy my pewnie wyglądaliśmy jakbyśmy mieli zaraz pójść na stracenie.
- Dowiedziałam się zaraz przed wyjściem. Rodzice nie chcieli nic mówić, dopóki nie będą pewni. Tata dostał pracę pod Warszawą. To dla nas idealna szansa. Dostanie większą pensję, w końcu wyjdziemy z długów. Będziemy mieli pełny kontakt z Marceliną, bez konieczności ciągłego dojeżdżania tak wiele kilometrów.
Marcelina była siostrą Sylwii. Miała zaledwie 13 lat a już wykryto u niej raka płuc. Była bardzo podobna do mojej przyjaciółki, jednak ze względu na częste chemioterapie teraz wyglądała jak obcy człowiek. Kiedyś pojechałam z Sylwią do Warszawy, żeby ją odwiedzić. Nigdy nie zapomnę tego dnia. Do jej delikatnego i wiotkiego ciała było podłączone tak wiele różnych rurek i urządzeń. Wiedziałam, że tylko to podtrzymywało ją przy życiu. Zamiast długich, brązowych włosów miała na głowie czerwoną chustkę a szare oczy już dawno straciły ten cudowny, młodzieńczy blask. Sylwia siedziała obok niej trzymając ją za rękę a ja nie wiedziałam gdzie patrzeć, żeby się przy niej nie rozpłakać.
Nigdy nie płakałam. Uważałam to za ujmę na honorze, człowiek tracił godność płacząc przy kimś.
A jednak wtedy czułam łzy w oczach, wiedziałam, że w każdej chwili mogą opuścić powieki. I wtedy ta młoda, chora dziewczyna, którą to ja i Sylwia powinnyśmy pocieszać powiedziała coś, co pewnie będę wspominać do końca życia.
Nie płacz nade mną. Jak już umrę, chcę żebyście wspominali mnie z uśmiechem na ustach a nie łzach w oczach.”
Słowa były dla niej czymś tak trudnym, że sam fakt, iż włożyła tyle wysiłku by mi to powiedzieć sprawił, że po prostu wybiegłam z sali by w łazience zacząć płakać.
Tak chciałam zrobić też teraz. Wybiec i zaszyć się gdzieś by samej wypuścić kilka łez, co było dla mnie i tak czymś dziwnym.
Zamiast tego zrobiłam natomiast coś zupełnie innego.
- To nie jest jeszcze powód do płaczu – oznajmiłam wstając. Pociągnęłam za sobą spitą Sylwię i ruszyłam do wyjścia z pokoju. – Wyprowadzasz się w sierpniu. Mamy czerwiec. Dlatego teraz zejdziemy na dół i będziemy się świetnie bawić tak, jakby to była jedna z wielu imprez jakie nas jeszcze w życiu czekają. Schlejemy się jak świnie a potem zaszyjemy się gdzieś i w ciszy oraz spokoju zaczniemy użalać się nad swoim beznadziejnym życiem.
Wszyscy oprócz Sylwii posłali mi przerażone spojrzenia.
- Ja się piszę – powiedziała po chwili Asia podchodząc do drzwi. Za nią ruszył Kuba. Tylko Ada wciąż siedziała na łóżku.
W końcu z pewnym wahaniem wstała i podeszła do nas.
- Spijcie mnie tak, żebym zapomniała jak się nazywam – mruknęła wychodząc.
Sylwia była jej najlepszą przyjaciółką, i to ona rok temu postawiła ją na nogi gdy jej chłopak zginął w wypadku samochodowym. Teraz po części traciła kolejną bliską jej osobę.
 
Tak więc wszyscy zeszliśmy na dół do gości i tańcem, alkoholem oraz różnymi grami sprawiliśmy, że rzeczywistość odeszła gdzieś w dal.


______________

Proszę o komentarze :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz