wtorek, 7 sierpnia 2012

Rozdział 6

Rozdział 6

Eliasz

Z cichym westchnieniem przestałem grać. Piosenka urywa się w połowie jednak mi to nie przeszkadzało.  Położyłem dłonie na wysokich dźwiękach i zacząłem improwizację. Teraz nie myślałem jakie dźwięki będą do siebie pasowały. Nie grały palce tylko dusza.
Uśmiechnąłem się do siebie gdy nagle zagrałem nieczysto. Byłem zmęczony. Nic nie mogłem na to poradzić, że najchętniej po prostu wróciłbym do domu i położyłbym się na łóżku.
Ale nie mogłem. Nie, mogłem. Po prostu nie potrafiłem wrócić tam teraz, kiedy ojciec zachowuje się jak zwierze.


Pamiętam jak pierwszy raz mnie uderzył po alkoholu. To było dwa tygodnie po śmierci matki. Przyszedł pijany do domu i kazał mi oddać swoje kieszonkowe, bo przepił wszystkie nasze pieniądze. Oczywiście odmówiłem. Wtedy podszedł do mnie, szarpnął za włosy i uderzył głową o ścianę. Złamał mi nos w kilku miejscach.
Czułem gdzieś w głębi jak tracę kontrolę. Już chciałem mu oddać kiedy pięść się po prostu zatrzymała. Nie mogłem. Nie byłem w stanie uderzyć własnego ojca.
Mogłem wdawać się w bójki, chodzić na ustawki ale nie umiałem oddać Jemu. I on to wykorzystał. Tłukł mnie a ja to znosiłem i tylko  w starym Domu Kultury mogłem odpocząć od niego.
Nie brałem już, więc nie mogłem wrócić do starych przyjaciół. Mam wrażenie, że przy życiu utrzymywała mnie tylko Olka, moja młodsza siostra.
Zerknąłem na zegarek. Z westchnieniem wstałem i zebrałem wszystkie kartki i zeszyt. Nie zauważyłem, że wypadła z niego jedna kartka i spadła na podłogę. Schowałem wszystko do schowka pod deskami i skierowałem się do wyjścia.
- Dobranoc Charlotte – mruknąłem wychodząc na schody. Zbiegłem po nich na dół a potem wyszedłem na ulicę. Rozejrzałem się dookoła i chowając głowę w ramiona skierowałem się w stronę domu.
Nagle ciszę przerwał dzwonek telefonu. Nie patrząc nawet kto dzwoni od razu odebrałem.
- Halo?
- Eliasz? – usłyszałem znajomy, cichy szept po drugiej stronie.
- Ola? Ola, co się stało?
- Wracaj – zapłakała. – Proszę, boję się.
- Hej, mała. Co się dzieje?
Zatrzymałem się by oszacować ile czasu zajmie mi dobiegnięcie do domu.
- Była kartkówka z polskiego. Nie nauczyłam się i … i … - zaczęła głośniej płakać.
- Spokojnie – mówiłem cichym, kojącym głosem. – I co ?
- I dostałam jedynkę. Zadzwonili do domu i jak wróciłam to on już czekał. Proszę, Eliasz.
- Pobił cie? – warknąłem czując wewnętrzną agresję. – Zrobił ci krzywdę?
- Po prostu wracaj.
- Zaraz będę – zapewniłem. – Ola, nie wychodź z pokoju, dobrze?
Odpowiedziała mi cisza. O tym, że jest tam świadczył tylko jej przyśpieszony oddech.
- Ola? Ola?!
I nagle dobiegł mnie jej przeraźliwy krzyk.
- Ola!!! – krzyknąłem.
Rozłączyłem się i zacząłem biec. Minąłem jakiś dom, z którego dobiegała głośna muzyka. Zwolniłem tylko na chwilę by zobaczyć, że pewna czerwonowłosa dziewczyna w żółtej sukience właśnie z niego wychodzi. Nasze oczy się spotkały a ona zmarszczyła brwi.
Jednak nie miałem czasu. Biegłem jeszcze szybciej
W końcu wpadłem do domu. Otworzyłem szeroko drzwi i rozejrzałem się dookoła. Cisza.
Zrobiłem kilka kroków i zajrzałem do kuchni. Szkło wciąż walało się po podłodze.
- Ola? – zawołałem rozglądając się.
- Eliasz – wyszeptała.
Odwróciłem się. Stała w drzwiach łazienki. Była śliczna, niczym aniołek. Strasznie podobna do matki.
Miała zaledwie 13 lat a już wyglądała jak kobietka. Miała wąską talię i dość ponętne kształty jak na swój wiek. Brązowe włosy opadały jej na ramiona łagodnymi falami a śliczne, szmaragdowe oczy były teraz zaczerwienione od łez.
Uklęknąłem obok niej szukając ran. I wtedy odsunęła włosy. Nad okiem, dokładnie na skroni miała ogromnego, fioletowo – czerwonego siniaka.
- Zabije go – syknąłem otwierając szerzej oczy.
Już zacząłem wstawać kiedy ona chwyciła mnie za nadgarstek.
- Nie rób mu nic – powiedziała cicho.
- Bronisz go? – spytałem z niedowierzaniem.
Pokręciła głową.
-Zemści się na mnie, nie na tobie.
- Uderzył cie już kiedyś ?
Gdy nie odpowiedziała zaprowadziłem ją z powrotem do łazienki.
Usiadła na krawędzi wanny a ja obejrzałem dokładniej siniaka. W dwóch miejscach miała naruszoną skórę i widniała tam krew.
Klnąc pod nosem wyciągnąłem apteczkę i obmyłem ranę. Następnie nakleiłem plaster, który choć trochę zakrywał całość. Następnie wziąłem kilka kosmyków jej włosów i nałożyłem na twarz.
- Nie idziesz jutro do szkoły – mruknąłem patrząc jej prosto w oczy. – Nie możesz. Jeśli ktoś to zobaczy przyślą tu opiekę społeczną i zabiorą cie do domu dziecka. Nie pozwolę na to, rozumiesz?
Skinęła głową.
- Zajmę się nami. Musisz jeszcze trochę wytrzymać. Zabiorę nas stąd.
Ponownie pokiwała głową. Posłałem jej ciepły uśmiech i poklepałem po ramieniu.
- Poradzimy sobie, mała.
I nie mówiąc nic więcej odwróciłem się żeby wyjść.
- Eliasz – szepnęła.
Natychmiast na nią spojrzałem.
- Tak?
- On ci to zrobił ? – wskazała na mój policzek.
Uśmiechnąłem się do niej smutno.
- Nawet jeśli…
- Oddałam mu – przerwała mi.
Otworzyłem szeroko oczy.
- Co zrobiłaś?
- To nie był pierwszy raz. Wkurzyłam się, chwyciłam tą figurkę baletnicy, którą dostałam na 10 urodziny i uderzyłam nią go w głowę. Gdy się przewrócił spanikowałam i zamknęłam się w łazience.
- Czekaj. To on tam teraz leży? – spytałem przerażony.
- Nie – wywróciła oczami. – Dobijał się do drzwi a potem wyszedł, prawdopodobnie się napić. Albo szukać ciebie. Nie wiem.
Odetchnąłem z ulgą.
-  Następnym razem gdy będziesz chciała zrobić takie głupstwo to mnie poinformuj. Chcę przy tym być – zaśmiałem się.
Również się zaśmiała.
- Jak wróci to mnie pobije, prawda? – spytała śmiejąc się, jednak w jej oczach znowu czaiły się łzy.
- Ola- szepnąłem podchodząc do niej. Objąłem ją ramionami. – Nigdy nie pozwoliłbym mu cie pobić. Rozumiesz? On już cie nie skrzywdzi.
- Dziękuję – powiedziała. Odepchnęła mnie trochę, żeby spojrzeć mi w oczy. Uśmiechnęła się. – Jesteś najfajniejszym bratem na świecie.
- Przesadzasz.
- Nie, nie przesadzam – mruknęła udając obrażoną. Poszła już na schody kiedy nagle się odwróciła.  – I chce żebyś wiedział, że nigdy cie nie winiłam za jej śmierć. To nie była twoja wina, tylko jego.
I nie czekając na odzew pobiegła do swojego pokoju.
Stałem tam jeszcze chwilę marszcząc brwi, aż w końcu również poszedłem na górę i wziąłem prysznic. Następnie skierowałem się do swojego pokoju jednak po drodze zapukałem do pokoju siostry.
- Proszę – mruknęła sennym głosem. Gdy wszedłem posłała mi lekki uśmiech. – Eliasz? Chcesz mi coś jeszcze powiedzieć?
- Czy ktoś w szkole widział już jakieś siniaki? – spytałem. – Lub cokolwiek innego?
Zastanowiła się po czym niepewnie skinęła głową.
- Taki jeden, Kuba. Z liceum. Wiesz, nasze szkoły są połączone. Jak chowałam skrzynię do magazynu to podwinęła mi się bluzka – również ją podwinęła. Rzeczywiście. Od połowy pleców do miednicy biegła długa, czerwona kreska... – On tam był, nie zauważyłam go wcześniej. Spytał się mnie co się stało. Byłam tak spanikowana, że mu powiedziałam. Ale on obiecał, że nikomu nie powie.
Z cichym westchnieniem skinąłem głową.
- Dobra, niech ci będzie. Ale następnym razem nie mów prawdy. Nie musisz też kłamać. Powiedz coś w stylu, że to nie ich interes albo, że to wypadek.
- Jasne – odparła  i skinęła głową. – Dobranoc Eliasz.
- Dobranoc, Ola.
Zgasiłem jej światło i zamknąłem drzwi. W sumie, to chciałem siedzieć tutaj tak długo aż w końcu on wróci do domu. Jednak po chwili zrozumiałem, że i tak zaraz bym usnął. Wróciłem do swojego pokoju i położyłem się na łóżku rozmyślając.
Chciałem się zemścić, to oczywiste. Teraz już nie interesowało mnie, że to mój ojciec. Mnie może bić, ale Olki nie ma prawa dotknąć.

2 komentarze:

  1. Musisz to dalej pisać *-*
    Ze zniecierpliwieniem czekam na dalszy rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chcę kolejny rozdział !! <3

    OdpowiedzUsuń